
Przed rokiem Muńcuł Ujsoły w dramatycznych okolicznościach pożegnał się z okręgówką. Teraz po jeszcze bardziej zaciętych i pełnych zwrotów akcji sezonie i meczach barażowych wraca do V ligi. Tym razem chce w niej pewnie się utrzymać.
Degradacja zawsze jest wielką niewiadomą, ale często oznacza dwa scenariusze. Szybki powrót na wyższy poziom rozgrywek lub rozpad drużyny i dłuższy pobyt w niższej lidze. Muńcuł podążył pierwszą ze ścieżek. – Zabrakło punktu do utrzymania się. Ostatni mecz zakończyliśmy w „10”. To nie był udany sezon. Spadliśmy, ale nikt się nie załamał. Wręcz przeciwnie pojawiła się mobilizacja i sportowa złość. Każdy wiedział o co gramy i jaki jest cel – mówi Krzysztof Karpeta, trenera Muńcoła Ujsoły. Dodaje, że poza Słowakami (Adam Kulas i Peter Halvonik) kadra drużyny nie osłabiła się. Ponadto zasilił ją bramkostrzelny Damian Salachna.
Na półmetku sezonu Muńcuł plasował się na trzeciej pozycji, tracąc do Smreka Ślemień i Beskidu Gilowice zaledwie punkt. W rundzie rewanżowej przeżywał jednak ciężkie chwile, co spowodowane było w dużej mierze niepowodzeniami w meczach rozgrywanych w środku tygodnia. W rezultacie stracił kontakt ze Smrekiem, a i Beskid odskoczył na jak się wydawało bezpieczną odległość i dopiero przyznanie walkowera na jego niekorzyść spowodowało, że zespół z Ujsoł wrócił do walki o miejsce barażowe. A kluczem do sukcesu była wygrana w Gilowicach. – Zawodnicy pracują i w środku tygodnia faktycznie zmęczenie daje o sobie znać i mecze w naszym wykonaniu dalekie są od optymalnych. Niemniej wierzyliśmy do końca w powodzenie i w to, że Beskid się potknie. Inna sprawa, że po raz pierwszy spotkałem się z tak wyrównaną A klasą. Beskid, Smrek, ale i Magura Bystra oraz Maksymilian Cisiec spisywały się bardzo solidnie – mówi szkoleniowiec. Wspomina, że w mediach społecznościowych znalazł wpis, w którym ktoś stwierdził, że los oddał w końcówce sezonu to, co zabrał w ubiegłym roku.
Uśmiech fortuny to nie tylko końcówka zmagań w żywieckiej A klasie, ale i baraż z LKS Pruchna, o którym jeszcze wnuki będą opowiadały. Przy nim powrót Liverpoolu w finale Ligi Mistrzów z wyniku 0:3 to błahostka. Wszak Muńcuł na własnym terenie poległ 0:4, a w rewanżu przegrywał już 0:1, aby z nawiązką odrobić całe straty i triumfować ostatecznie w barażu 7:5 (w rewanżu wygrał 7:1). – To jest to, za co kochamy futbol. Ponownie okazało się, że jest nieprzewidywalny i trzeba grać od pierwszej do dziewięćdziesiątej minuty. W pierwszym meczu zagraliśmy słabo, a przy tym rywalom mecz się ułożył, bo szybko zdobyli dwie bramki. Wydaje mi się, że zagraliśmy zbyt bojaźliwie. W rewanżu kluczowa była bramka na 3:1 w 45 minucie. Wiedzieliśmy, że tego nie przegramy i widzieliśmy, że rywale stracili całą pewność siebie. Mieliśmy całe 45 minut i w pełni je wykorzystaliśmy – nie kryje dumy trener Karpeta.
Przed Muńcułem nowy sezon, nowe oczekiwania, ale i nowe wyzwania. – Na razie skład praktycznie nie uległ zmianie. Jeżeli rzeczywiście nie będziemy mieli ubytków, bo okienko transferowe jest jeszcze długie, to wierzę, że powalczymy o miejsce w środku stawki – mówi trener. Wspomina, że jedynym osłabieniem jest strata Tomasza Lacha. Podstawowy bramkarz ujsolan ma trudności z pogodzeniem obowiązków zawodowych z treningami. W tej sytuacji priorytetem jest znalezienie jego zastępcy. Głównym kandydatem jest dobrze znany w Muńcole Mateusz Piętka, który obecnie przebywa na Śląsku, ale cały czas jest w rytmie treningowym. – Jeżeli byłby w stanie przyjeżdżać w piątek, to odbywałby wtedy trening i byłoby to dobre rozwiązanie – nie ukrywa trener. Niemniej nie ukrywa, że sonduje także rynek słowacki. Tym bardziej, że beniaminek poszukuje wzmocnień do bloku defensywnego. – Jeżeli faktycznie chcemy powalczyć o środek tabeli, to musimy mieć defensorów, którzy dają nam pewność. Pod koniec tego tygodnia lub na początku przyszłego powinniśmy już być mądrzejsi czy i kogo uda nam się pozyskać – mówi tajemniczo.
Podobnie jak w A klasie, tak i teraz drużyna będzie trenowała dwa razy w tygodniu. – Ujsoły są daleko. Nie ma sensu robić trzech treningów, na które przyjdzie 5-6 zawodników i co najwyżej można pograć w karty. Lepiej zrobić dwa, które będą wartościową jednostką treningową – zauważa.
Swoją formę beniaminek sprawdzi już w niedzielę (24 lipca). O 15.00 na własnym stadionie podejmie Magurę Bystra. Tydzień później miał spotkać się z Podhalanką Milówka, ale ten mecz raczej nie dojdzie do skutku z uwagi na fakt, że na weekend 30-31 lipca zaplanowano I rundę Pucharu Polski. Zestaw par ma zostać wylosowany w piątek.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie