Reklama

Dyrektor zarządzający żywieckiego szpitala: Sytuacja jest bardzo zła, jeśli nie dramatyczna! Co miesiąc 1 mln na minusie!

Redakcja TuZywiec
31/10/2021 11:52

Milion złotych miesięcznie, a tym samym 12 mln zł rocznie… to nie zysk, a straty jakie generuje Szpital Żywiec! Mało tego na szybką zmianę sytuacji nie ma co liczyć! Takie informacje radnym powiatowym przekazali niedawno Wadim Kurpias, dyrektor zarządzający InterHealth, który prowadzi placówkę oraz jego dyrektor Małgorzata Świątkiewicz.

Opisując sytuację żywieckiej lecznicy Wadim Kurpias nie starał się nawet bawić w dyplomację. Wprost oświadczył, że szpital jest traktowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia po macoszemu. Ten przyznał jej katastrofalnie niskie dofinansowanie. W obecnej sytuacji nie wystarcza ono nawet na pokrycie kosztów bieżącej działalności, a co dopiero rozwoju. - Odmawia nam poprawienia ryczałtu, twierdząc, że jak tak zrobi, to przyjdzie innych stu chętnych, którzy będą chcieli większe dofinansowanie – mówił Wadim Kurpias. Wskazał, że patrząc na środki jakie przekazywane są innym szpitalom, to żywiecki jest w skali miesiąca niedofinansowany na poziomie 3 mln zł. Dodał, że nie oczekuje od NFZ cudów, lecz przekazywania dotacji, które pozwolą zbilansować koszty z przychodami. Obecnie bowiem miesięczna strata wynosi 1 mln zł, czyli aż 12 mln zł rocznie. Z drugiej strony, gdy InterHealth przejmował szpital od Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej w Żywcu, to co miesiąc wynosiła ona o 500 tys. zł więcej. - Prowadzone są rozmowy ze związkowcami o podwyżkach. Powiedziałem im: jakie podwyżki? - nie daje nadziei Wadim Kurpias, stwierdzając, że walka toczy się o to, aby w ogóle mieli gdzie przychodzić do pracy.  

Biorąc pod uwagę fatalną sytuację szpitala radny Jacek Jarco dociekał jak odbije się ona na możliwościach spłaty kredytu i czy spółka będzie miała oczekiwania w stosunku do Starostwa Powiatowego. Wadim Kurpias z jednej strony uspokoił, że w danych finansowych ujęte są zobowiązania wobec banku. Niemniej przyznał, że prowadzone są rozmowy na temat odroczenia regulowania należności. Tyle tylko, że stanowisko banku jest bardzo sztywne, że z kłopotami spółka musi radzić sobie sama. Dyrektor zarządzający InterHealth nie krył, że jeśli samorząd ma możliwość wesprzeć funkcjonowanie lecznicy, to pomoc z jego strony będzie mile widziana.  – Mieszkańcy Żywiecczyzny nie są gorsi od innych. Nie pozwólmy się tak traktować, aby na naszego mieszkańca przypadało średnio najmniejsze dofinansowanie. Przecież tak samo płacimy składki i podatki. Prosiłem o wyrównanie chociażby do średniej – zauważył Andrzej Kalata, starostwa powiatu żywieckiego. Dodał, że gdyby NFZ przekazywało żywieckiemu szpitalowi środki na poziomie średniej krajowej, to nie byłoby kłopotów z wyjściem „na zero”.  Jacek Jarco zasugerował, że o problemie należy powiadomić parlamentarzystów z regionu i nakłonić ich do podjęcia działań, które zaowocują zmianą ustawy, określającej zasady finansowania szpitali.

W ocenie Wadima Kurpiasa będzie dobrze jeśli za dwa lata działalność szpitala zacznie się bilansować, czyli wychodzić na zero.  - W ciągu dwóch lat musimy „dosypać” do projektu ponad 20 mln zł. Musimy znaleźć te pieniądze, a nie zanosi się na zwiększenie ryczałtu z NFZ – wylicza. Jednocześnie dodaje, że wiele zależeć będzie od rozwoju posiadanych usług, otwarcia oddziału neurologii (a to nie takie oczywiste z uwagi na brak specjalistów), czy skali kontraktowania oddziałów i przychodni. Problem tym większy, że NFZ nie zamierza zwiększać szpitalowi ryczałtu i ten musi szukać innych dróg na wyjście na prostą. - Co chwila dostajemy strzał w plecy – poskarżył się dyrektor Kurpias. Wspomniał, że NFZ nie chciał zrefundować 600 tys. zł za tzw. procedury ratujące życie. Na szczęście „po ludzku” zachował się Zakład Ubezpieczeń Społecznych.  - Gdyby nie wyraził zgody na przesunięcie płatności składek, już byśmy leżeli i kwiczeli! – powiedział bez owijania w bawełnę Wadim Kurpias.

Pomimo trudnej sytuacji spółka nie zamierza rezygnować z zaplanowanych inwestycji. Na 15 mln zł oszacowano koszty dokończenia wykonania połowy trzeciego piętra, a kolejne 10 mln zł to wydatki niezbędne na wyposażenie. W sumie zainwestowane ma zostać 45 mln zł, ale gwarancji, że wydatki przyniosą zyski są żadne.

O trudnych do zrozumienia decyzjach podejmowanych przez NFZ, a które odbijają się na kondycji finansowej szpitala opowiedziała także dyrektor Małgorzata Świątkiewicz. Między innymi zmienił zasady finansowania pediatrii i teraz trudno ją w ogóle utrzymać. Nie wypłaca już ryczałtu, a jedynie za wykonane świadczenia. W efekcie wpływy spadły do około100 tys. - Nie stać nas na pediatrię. Ale nie chcemy jej zamykać i musimy mieć pieniądze na jej utrzymanie – mówiła Małgorzata Świątkiewicz. I wskazała, że coraz lepsze wyniki osiąga oddział ginekologiczno-położniczy, gdyż przybywa kobiet chcących na nim rodzić, a NFZ płaci za każdy przyjęty poród. A wystarczy wspomnieć, że od 2019 roku w żywieckim szpitalu doszło do podwojenia ilości narodzin. Problemy przeżywała pracownia endoskopowa. W tym przypadku pomogło wprowadzenie znieczulenia, które wprawdzie nie jest refundowane przez NFZ, ale sprawiło, że pacjenci wrócili.

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo tuzywiec.pl




Reklama
Wróć do