
Sakralne miejsce pod szczytem Babiej Góry ma długą i burzliwą historię. Już pod koniec XIX wieku w szczelinie skalnej istniała tam kapliczka, której geneza owiana jest tajemnicą. Miejscowi przekazują, że w okolicy przebiegały niegdyś szlaki zbójnickie i trasy przemytnicze. Według niektórych opowieści, miejsce to mogło być świadkiem tragedii lub cudu ocalenia.
Przed I wojną światową Hugo Zapałowicz – pionier turystyki babiogórskiej – planował ustawienie na szczycie figury Matki Boskiej. Plany przerwała wojna, a idea została zapomniana na dziesięciolecia.
Dopiero latem 1984 roku, dzięki inicjatywie Babiogórskiej Grupy GOPR i rzeźbiarza Jerzego Langmana, figura Najświętszej Marii Panny stanęła w skalnej niszy. Według jednej z wersji była to osobista intencja artysty, inna mówi o wotum dziękczynnym za ocalenie Jana Pawła II z zamachu. Od tego czasu, co roku 15 września odprawiana jest tam msza święta w intencji Ojca Świętego i ludzi gór.
W 2018 roku figura została wyrwana i zaginęła. Na szczęście odnaleziono ją między skałami i po naprawie przywrócono na miejsce.
Niestety, historia powtórzyła się – w czerwcu 2024 roku nieznany sprawca uszkodził rzeźbę, odłamując jej głowę. Na szczęście pozostała w jednym kawałku. – Głowa pasuje idealnie, więc ją naprawimy – zapowiedział Tomasz Lipka z GOPR. Jak dodaje, to nie jedyny przypadek wandalizmu – zniszczona została również tablica poświęcona Janowi Pawłowi II po słowackiej stronie szczytu.
Pomimo tych incydentów, duchowe znaczenie miejsca pozostaje żywe, a lokalna społeczność nie ustaje w staraniach o jego ochronę.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie