
Jak pokazało życie, granie co trzy dni nie jest tym, co piłkarze występujący w A klasie kochają najbardziej, a już tym bardziej gdy futbol łączą z pracą zawodową. Stąd wczoraj doczekaliśmy się wielu zaskakujących wyników.
Można śmiało napisać, że w trakcie 23 kolejki nikt nie był w żaden sposób faworyzowany. Wszystkie spotkania rozpoczęły się punktualnie o 18.00. W jednym z najciekawiej zapowiadających się Smrek podejmował solidne Skrzyczne, które przyjechało do Ślemienia w bojowych nastrojach, gdyż po wygranej 4:0 z Jeziorem Żywieckim. Niemniej goście zdawali sobie sprawę, że tym razem nawet o punkt będzie niezwykle ciężko. I choć faktycznie drużyna z Lipowej wróciła do domu z zerowym dorobkiem, to swoją determinacją sprawiła, że gospodarze musieli się solidnie napracować. Smrek nie od parady ma jednak w swoich szeregach Szymona Stawowczyka, który ostatnio strzela jak na zawołanie (tym razem przymierzył dwa razy) oraz Bartosza Woźniaka. Skrzyczne stać było tylko na jednego gola, choć gdy Maciej Sowa trafiał do siatki, było to trafienie na 1:1.
Do sporego kalibru niespodzianki doszło za to w Koszarawie. Miejscowa Babia Góra od pierwszych minut ustępowała gościom wyszkoleniem technicznym. Tyle tylko, że przyjezdni potrafili sprawnie docierać jedynie do 16 metra, a nawet jeśli udało im się oddać strzał to był on na tyle sygnalizowany, że nie mógł stanowić zagrożenia. Co jeszcze ważniejsze gospodarze prostymi środkami wyprowadzali groźne kontrataki. Już na początku meczu po jednym z nich Łukasz Hernas był bliski szczęścia, ale po jego strzale piłka trafiła w słupek. W 20 min. Filip Puda po sprytnie rozegranym rzucie wolnym nie miał już trudności ze skierowaniem piłki do siatki. Konsternacja w szeregach Muńcoła stała się jeszcze większa w 35 min. gdy Sebastian Mrowiec uprzedził zarówno bramkarza, jak i obrońców próbujących naprawić jego złą interwencję, a raczej źle obliczone wyjście. – Nie z takich sytuacji wychodziliśmy. Głowa do góry. Zaraz wpadnie – dodawali sobie wzajemnie otuchy goście, którym po przerwie kolejny raz zadał Sebastian Mrowiec. Szybko odpowiedział wówczas Kacper Najzer, ale na więcej przyjezdnych nie było stać, a do tego w 90 min. Wiktor Lach postawił kropkę nad „i”.
Nawet nie potknięcia, ale solidnej wpadki Muńcoła nie zdołał wykorzystać Beskid, który na własnym stadionie gościł Magórkę. Z jednej strony gospodarze mają czego żałować, ale z drugiej należy pamiętać, że czernichowianie wiosną są jedną z najlepiej punktujących drużyn. Środowy mecz pokazał dlaczego. Podopieczni Zbigniewa Skórzaka są bardzo dobrze predysponowani do gry ofensywnej. A, że gilowiczanie także wolą atakować niż się bronić, to kibice oglądali spotkanie w stylu „akcja za akcję”. Wynik otworzyła już pierwsza akcja, a konkretnie Szymon Barcik, który wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Niespełna kwadrans później wyrównał Wojciech Stokłosa i walka zaczęła się „od nowa”. Ostatecznie o wyniku zadecydował rzut karny. Do ustawionej na wapnie piłki podszedł… a któżby inny jak nie Tomasz Wolf i okazji nie zmarnował. Dzięki temu trafieniu Magórka zrobiła mały krok ku utrzymaniu się. Mały, bo do końca sezonu daleko, a w tabeli bardzo ciasno, a widmo spadku zagląda w oczy bez mała 10 zespołom, czyli dwóm trzecim stawki!
Okazji do odrobienia strat do wicelidera nie wykorzystał też Maksymialian Cisiec, który może mocno pluć sobie w brodę. Po pierwszej nieudanej połowie, druga przez większość czasu należała do niego. Na zdobytą w 41 min. przez Szymona Pietraszkę bramkę odpowiedział z rzutu karnego Kamil Białek, a minutę przed upływem regulaminowego czasu gry na Maksymiliana wyprowadził Mateusz Motyka. I zapewne dramat drużyny Mateusza Nowaka nie rozegrałby się, gdyby w 55 min. rzut karny wykorzystał Dawid Nowak. Zmarnowana okazja zemściła się w… trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Tym, który pozbawił drużynę z Ciśca dwóch punktów jest Igor Handzlik.
Po dramatycznym meczu solidnie oderwała się od grona zagrożonych drużyn Magura Bystra, wpychając w otchłań LKS Juszczyna. Choć początek meczu zdawał się sugerować, że mający ostatnio spore kłopoty z wygrywaniem (pokłosie licznych kar i urazów) LKS przełamie się. Prowadził 2:0 i 3:1, a mimo to nie zdołał wyszarpać nawet punktu. Tym, który pogrążył przyjezdnych był Dawid Szczotka, choć gdyby nie wcześniejsze trafienia kolegów (Marcina Radwaniaka i Macieja Figury), to te bramki nie miałyby znaczenia.
W starciu dwóch ekip walczących o ligowy byt, czyli Jeleśnianki z rezerwami Orła działo się tyle, że można by spisać niejedną kartkę papieru. Goście dwukrotnie wychodzili na prowadzenie i za każdym razem miejscowi odrabiali straty. Łukasz Gibas na 2:2 trafił w 85 min. Gdy jednak dwie minuty później Szymon Bąk sprawił, że łękawiczanie trzeci raz mieli bramkę zapasu, to trudno było uwierzyć, że nie dowiozą korzystnego wyniku do końca. A jednak. Nie udało się. Tomasz Kijas kompletując dublet wyszarpał punkt dla swojej drużyny, a rywalom odebrał aż dwa cenne „oczka”.
Kolejną porażkę z rzędu zaliczyła LKS Sopotnia, która tym razem została rozbita przez Jezioro Żywieckie. Goście do przerwy jeszcze się trzymali, ale po zmianie stron szybko dostali dwie bramki, które wyraźnie podcięły im skrzydła.
Wyniki:
Smrek Ślemień – Skrzyczne Lipowa 3:1 (1:0)
Bramki: Sz. Stawowczyk (13’, 63’), B. Woźniak (84’) – M. Sowa (55’)
Koszarawa Babia Góra – Muńcuł Ujsoły 4:1 (2:0)
Bramki: F. Puda (20’), S. Mrowiec (35’, 50’), W. Lach (90’) – K. Najzer (55’)
Beskid Gilowice – Magórka Czernichów 1:2 (1:1)
Bramki: Sz. Barcik (1’) – W. Stokłosa (13’), T. Wolf (60’ – k.)
Magura Bystra – LKS Juszczyna 4:3 (2:3)
Bramki: M. Radwaniak (22’), M. Figura (43’), D. Szczotka (75’ – k., 85’) – J. Szadurski (15’), P. Chowaniec (20’), P. Homa (30’)
Jeleśnianka Jeleśnia – Orzeł II Łękawica 3:3 (1:1)
Bramki: T. Kija (30’, 90’), Ł. Gibas (85’) – F. Żuchniewicz (14’), P. Giertler (65’), S. Bąk (87’)
GKS Radziechowy-Wieprz – Maksymilian Cisiec 2:2 (1:0)
Bramki: Sz. Pietraszko (41’), I. Handzlik (90’+3) – K. Białek (71’ – k.), M. Motyka (89’)
Jezioro Żywieckie Zarzecze – LKS Sopotnia 6:1 (2:1)
Bramki: T. Kasiński (13’, 50’), K. Wójcik (28’), T. Gąsiorek (46’), T. Wojciuch (78’, 87’) – K. Kozieł (32’)
Źródło:PZPN
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie