
Dzięki zeszłotygodniowej wygranej czwartoligowy Orzeł Łękawica wskoczył na czwarte miejsce w stawce. Nie zdołał jednak długo utrzymać tej lokaty. Zdecydował o tym wczorajszy mecz z LKS Czaniec.
Jesienią podopieczni Marcina Osmałka zmierzyli się z LKS Czaniec na własnym obiekcie i szczególnie w drugiej połowie pokazali się z dużo lepszej strony i w pełni zasłużenie sięgnęli po trzy punkty. W sobotnim meczu rewanżowym pierwsza odsłona także nie dostarczyła wielkich wrażeń. Ba, można powiedzieć, że momentami była nudna niczym flaki z olejem. Podostrzył ją jedynie Kacper Piórecki, który obiecująco przymierzył z rzutu wolnego, ale wynik nie uległ zmianie.
Przerwa nie podziałała na zawodników obu drużyn wybitnie mobilizująco. Jednak na boisku zapanowało pewne ożywienie. Trudno jednak mówić, aby któraś za stron przeprowadzała huraganowe ataki, czy nawet optycznie zdominowała rywala.
Losy meczu rozstrzygnęły się w 66 minucie. Ilyi Nazdryn Platnitski precyzyjnym dośrodkowaniem obsłużył Oleksanndra Apanchuka, który w pełni wykorzystał wypracowaną przez kolegę okazję. Trzeba jasno powiedzieć, że zawodnika z takim CV na tym szczeblu rozgrywek już dawno nie oglądaliśmy, a być może nigdy. „Olek” wraz z bratem Andriiejem uciekli przed wojna na Ukrainie. - Będą reprezentować nasz klub na razie do końca obecnego sezonu. Są to dwaj bracia, którzy. Prosimy o ich ciepłe przyjęcie w naszej piłkarskiej rodzinie bo dla nich jest to bardzo trudny czas – informuje LKS Czaniec, który pozyskał zawodników dosłownie za pięć dwunasta, gdyż w piątkowy wieczór. Oleksandr Apanchuk występował w I-ligowym Ahrobiznesie Volochysk, a wcześniej bronił barw Dinaza Vyshgorod (II liga ukraińska), Nywy Tarnopol oraz ODEK Orzhiv, w którym grał jego brat Andriij. Trudno zatem się dziwić, że nowy napastnik LKS Czaniec wyraźnie wyróżnia się na tle reszty swojej ekipy, a zapewne będzie też gwiazdą całej IV ligi.
Fot. LKS Czaniec
Kilka minut po stracie bramki piłkarze Orła domagali się podyktowania rzutu karnego (wydaje się, że słusznie) za faul na Szymonie Byrtku. Najgłośniej i najostrzej presję na sędzim wywierał sam „poszkodowany”. Zapomniał jednak, że ma już na koncie żółty kartonik. Rezultatem jego „rozmowy” z arbitrem było to, że ten nie tylko nie zmienił swojej decyzji, ale na dodatek sięgnął do kieszonki, z której kolejno wyjął żółtą, a po sekundzie czerwoną kartkę i ostatnie 20 minut goście musieli sobie radzić osłabieniu. Ten fakt sprawił, że Orzeł do minimum ograniczył swoje szanse na odwrócenie losów meczu, czy nawet zdobycie wyrównującej bramki. Porażka spowodowała, że łękawiczanie nie tylko stracili czwartą lokatę na rzecz LKS Czaniec, ale też zostali wyprzedzeni przez rezerwy gliwickiego Piasta.
LKS Czaniec – Orzeł Łękawica 1:0 (0:0)
Bramka: O. Apanchuk (66')
LKS Czaniec: Kierlin, Powała, Borak, Stańczak, Handy, Gawor, Felsch, Pielichowski, Hałat (67' A. Apanchuk), Wiśniowski (55' O. Apanchuk), Nazdryn-Platnitski (85' Pachler)
Orzeł: Ł. Byrtek, Widuch, Biegun, Świniański (62' Szymoński), Olszowski (80' Biółka), Studencki, Małolepszy, Chwaja, Sz. Byrtek, Mrózek, Piórecki
Źródło: PZPN
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie