
Może nie idealny, ale jednak bardzo udany weekend mają za sobą czwartoligowcy z powiatu żywieckiego. Pozostaje teraz wierzyć, że w kolejnych meczach będą się spisywali równie dobrze…
Choć jest niedosyt, ten punkt trzeba szanować
Po siedmiu porażkach na koncie i z zerowym dorobkiem punktowym Góral Żywiec ruszył do Bełku, czyli wicelidera IV ligi. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem było wiadome, że jest to ostatni mecz, w którym ekipę z browarnego miasta prowadzić będzie Bartosz Woźniak.
Uważam, że ten zespół stać na zdecydowanie więcej. Zawodnicy posiadają umiejętności, ale brakuje im ogrania i potrzebują nowego impulsu. Nie zasługują na miejsce, które obecnie zajmują. Straty do lokaty gwarantującej utrzymanie nie są duże. Jest jeszcze dużo czasu aby je odrobić. Stwierdziłem, że to odpowiedni moment, aby ktoś inny przejął drużynę – powiedział portalowi TuZywiec.pl Bartosz Woźniak, ustępujący trener Górala.
Sobotnia potyczka zaczęła się do jego zespołu fatalnie. Błąd w ustawieniu obrony już w 2 min. bezlitośnie wykorzystał Bartosz Semeniuk. Goście zareagowali najlepiej jak można. Ustawili piłkę na środku, przegrali na skrzydło, do środka i ponownie na skrzydło, gdzie jeden z obrońców źle obliczył lot piłki i nie przeciął jej. Z prezentu skorzystał Patryk Samik. Zabrał się z piłką, wpadł w pole karne i pewnie posłał do siatki! W 9 min. Góral już prowadził. Po rzucie z autu rozegrał akcję na prawym skrzydle, a nabiegającemu środkiem Mikołaj Stasica pozostało dołożyć nogę i skierować futbolówkę do pustej bramki. Kwadrans później żywczanie prowadzili 3:1! Tym razem pięknym strzałem popisał się Tomasz Janik, który mając dwóch obrońców na plecach uderzył z „półobrotu”.
Można powiedzieć sensacja wisiała w powietrzu, ale wynik wcale nie był przesądzony. – Gospodarze cały czas atakowali, a każda ich akcja mogła przynieść gola. Staraliśmy się neutralizować ich atuty, ale nie ustrzegliśmy się dwóch błędów. Cel był blisko. Po remisie jest niedosyt, ale trzeba pamiętać kto i w jakich rozmiarach na tym boisku przegrał – mówi Bartosz Woźniak. Żal szczególnie drugiej bramki, gdyż podobnie jak przy pierwszej środkowi obrońcy zupełnie zgubili krycie i Wojciech Rasek mógł spokojnie przymierzyć głową z kilku metrów. Wynik ustalił Dominik Mąka.
KS Decor Bełk – Góral Żywiec 3:3
Bramki: Semeniuk, Rasek, Mąka – Semik, Janik, Marian
Góral: Pawlus, Gowin, Biegun, Kubieniec, Stasica, Knapek, Najfeld (85’ Kantyka), Tatarczyk (60’ Pieterwas), Janik, Semik (55’ Węglarz), Marian (75’ Szymoński)
* * * * * *
Gładko, choć zbyt nisko
Dla Orła Łękawica każdy inny wynik niż wygrana z Unią Książenice byłaby porażką. Zatem plan podopiecznych Marcina Osmałka był prosty. Od razu ruszyć na rywali…
Mający na koncie dwie wygrane goście na tle wyżej notowanego Orła spisywali się słabo. Szybko dali sobie miejscowym narzucić warunki gry. A ci skrupulatnie realizowali plan, choć na pierwszą bramkę trzeba było czekać dwa kwadranse. Gdy już łękawiczanie trafili, to od razu dwa razy. Najpierw dośrodkowanie z rzutu wolnego Szymona Byrtka na gola zamienił Błażej Chwaja. Trzy minuty później drugą asystę zaliczył Byrtek. Tym razem jego podanie spożytkował Kacper Piórecki, trafiając z linii pola karnego.
W kolejnych minutach gospodarze mieli w głowach myśl trenera Leo Beenhakkera, że jeśli utrzymujesz się przy piłce, to tej nie ma przeciwnik. Tyle tylko, że niestety, głównie dla swoich kibiców, optycznej przewagi nie przełożyli na kolejne bramki, choć okazji ku temu było co najmniej kilka.
Orzeł Łękawica – Unia Książenice 2:0
Bramki: Chwaja, Piórecki
Orzeł: Ł. Byrtek, Świniański (65' Ł. Widuch), Małolepszy, Krasny, Olszowski, Chwaja, Studencki, Sz. Byrtek, Piórecki (86' Radwaniak), M. Widuch (50' Michalec), Mrózek
Źródło: PZPN
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Druga bramka Marian nie Stasica....