
Maria to jedna z osób, która po ataku na Ukrainę i w obawie o swoje bezpieczeństwo, musiała opuścić swoją ojczyznę. Bezpieczną przystań znalazła w Polsce.
Jeszcze kilka dni temu mieszkała w miejscowości Kołomyja, małym miasteczko na południe od Iwano Frankowska. Pracowała w marketingu. Wybuch wojny spowodował, że ruszyła wraz ze znajomymi do Polski, zostawiając na Ukrainie swojego męża i ojca. Ostatni raz widziała ich 24 lutego, czyli w dniu, kiedy wojska rosyjskie zaatakowały Ukrainę.
- O 5 rano usłyszałam dźwięk samolotów. Latały naprawdę nisko. Byłam przerażona, nie widziałam, co się dzieje. Niedaleko nas było lotnisko wojskowe do którego zaczęto strzelać z samolotów. Następnie ostrzelany został mieszczący się nieopodal budynek wojskowy. Od tamtego czasu w naszym mieście sytuacja się poprawiła. Do naszego miasta przybywają osoby z okolic Kijowa czy Charkowa, żeby chronić się przed bombardowaniem i atakami ze strony Rosjan. Na Ukrainie został mój mąż, który broni naszego miasta. Tęsknię za nim i mam nadzieję, że szybko się z nim spotkam. W Polsce czuję się bezpieczenie, ale tęsknię za rodziną i domem rodzinnym -relacjonuje Maria
Anna Bednarz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie