Reklama

Pomagamy Dawidowi z Żywca. Brakuje 35 tysięcy złotych. Liczy się każda złotówka.

Redakcja TuZywiec
13/07/2023 09:28

Kwota zebrana dotychczas: 178 170 zł (83,74%)

Brakująca kwota: 34 596 zł

Ta historia zaczęła się od problemów układu pokarmowego, które nie wskazywały na tragiczne wydarzenia, które potem miały nastąpić. Pod koniec 2022 roku odkryto u mojego ukochanego Dawida nowotwór esicy (jelita grubego) naciekający na pęcherz i zapalenie otrzewnej. Co miało być początkowo leczone jako polipy, okazało się być złośliwym nowotworem.

Operacja została przeprowadzona dopiero w marcu tego roku, a po niej dostaliśmy cudowną wiadomość - Dawid był "czysty". Lekarze zalecili jedynie chemioterapię uzupełniającą. Wtedymyśleliśmy, że mamy dużo szczęścia i koszmar już za nami.

Niestety, po czterech cyklach chemioterapii nadeszła najgorsza wiadomość - nowotwór rozprzestrzenił się na wątrobę i mózg. To był początek najbardziej dramatycznej części historii. W czasie choroby ufaliśmy lekarzom bezgranicznie, przecież powinni wiedzieć, co robią. Niestety, napotkaliśmy zwlekanie, badania wykonane w niewłaściwym czasie i brak konkretów. Ciągle słyszeliśmy: "spokojnie, spokojnie, dajcie nam pracować". W domu Dawid nagle dostał padaczki, ale wezwane pogotowie nie zabrało go do szpitala. Zostaliśmy sami. Musieliśmy jeździć taksówkami między różnymi izbami przyjęć, co było prawdziwym koszmarem. Po 11 godzinach oczekiwania, w końcu mąż został przyjęty na oddział. Okazało się, że nie otrzymał tam leków przeciwpadaczkowych przez kolejne dni.

W końcu, 27 czerwca, Dawid został wypisany do domu. Wtedy lekarze wspominali o radioterapii i znowu mówili "spokojnie, spokojnie". Niestety, Dawid nie zdążył nawet rozpocząć naświetlania. Tydzień po wypisie otrzymaliśmy wiadomość, która zniszczyła naszą nadzieję. Powiedziano nam, że "nic nie da się zrobić" i że powinniśmy załatwiać hospicjum, ponieważ pozostało jedynie leczenie paliatywne.

To był cios prosto w serce, jak nóż wbity w plecy. Jednak nie mogłam się załamać i czekać na najgorsze. Nie wyobrażałam sobie życia bez Dawida. Zaczęłam szukać lekarza, który nie bałby się podjąć operacji. Oczywiście, wszystko musiało być prywatne...

Udało nam się znaleźć takiego lekarza - dr. Libionkę, który jest gotów usunąć guza z głowy Dawida. Daje nam to dużą nadzieję. To pierwszy krok, ale niezwykle ważny, ponieważ guz uciska już mózg, powodując niedowład jednej strony ciała.

Operacja jest bardzo kosztowna, a przed nami jeszcze dalsze leczenie, ponieważ guzy nadal są obecne w innych narządach. Po operacji głowy, lekarze z Gliwic przyjadą do kliniki, aby kontynuować konsultacje i planować dalsze działania.

Z całego serca proszę o pomoc. Czasu mamy bardzo mało, ale wierzymy, że możemy wygrać tę walkę i żyć długo i szczęśliwie. Obecnie brakuje nam 34 596 zł do osiągnięcia celu. Każda złotówka jest cenna i mile widziana.

Dziękuję wszystkim, którzy zechcą nam pomóc w tym trudnym czasie.

https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=pfbid02E74rjaUVPQ5EXqN5NL1DcdQ9JDcSvZ8FaRBDK2wnhDhXkDApTqa67AeRRoowSsHXl&id=100072176046996

Dawid Gomułka

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo tuzywiec.pl




Reklama
Wróć do