
Do sporego kalibru niespodzianki doszło dziś późnym popołudniem w Ślemieniu. W ćwierćfinale Pucharu Polski na szczeblu podokręgu beniaminek okręgówki okazał się wyraźnie lepszy od IV-ligowego Orła Łękawica.
Patrząc na układ sił faworytem spotkania byli rzecz jasna goście. Nie dość, że przed rokiem sięgnęli po Puchar Polski na szczeblu podokręgu, to przecież na co dzień grają o jedną klasę rozgrywkową wyżej, co już samo w sobie jest ogromną różnicą poziomów. Jednak nie od dziś wiadomo, że puchary rządzą się swoimi prawami, a poza tym starcie Smreka z Orłem było swego rodzaju derbami, a w nich cuda się zdarzają.
- Nie ma co się martwić, że zrobi się ciemno. Karnych nie będzie. Są zdecydowanie lepsi – komplementował rywali przed spotkaniem Tomasz Wiśniewski, prezes Smreka. I rzeczywiście, spotkanie zaczęło się zgodnie z planem. Nie minęło… 10 sekund a goście prowadzili 1:0! Robert Mrózek co prawda źle przyjął w polu karnym piłkę dorzuconą mu z własnej połowy, ale po chwili ta wróciła mu pod nogi i wówczas nie miał już trudności z oddaniem strzału, który dał Orłowi bramkę. 90 minut później okazało się, że było to… trafienie honorowe!
Utrata bramki nie załamała piątoligowców. Nie mieli już nic do stracenia. Po strzale Janusza Satławy przyjezdnych uratował jeszcze słupek. Gdy jednak po dwóch kwadransach Victor Schulios ni to strzelił głową, ni to piłka mu się sama od niej odbiła Łukasz Byrtek był bez szans.
Druga połowa okazała się dla podopiecznych Marcina Osmałka pasmem niepowodzeń. Pierwszy i w zasadzie kluczowy dramat przeżyli już 58 minucie. Kacper Piórecki uderzył łokciem w twarz Riana Machado , co prowadzący zawody arbiter wycenił nie na żółtą, lecz czerwoną kartkę.
Podopieczni Piotra Jaroszka jeszcze śmielej ruszyli do ataków. I już w 65 min. przeprowadzili drużynową akcję, po której na bramkę uderzył Victor Schulios. Jego strzał został jeszcze obroniony, ale odbita przez Łukasza Byrtka piłka trafiła wprost pod nogi Filipa Bąka i ten nie dał już szans bramkarzowi Orła na ponowną interwencję. Wynik ustalił w 75 min. Szymon Stawowczyk, wykorzystując rzut karny po faulu na Marcinie Pośpiechu. Ba, wygrana beniaminka okręgówki mogła być jeszcze bardziej okazała, lecz Marcelowi Ormańcowi zabrakło szczęścia i zamiast do siatki trafił tylko w poprzeczkę. – Orzeł może awansować do ekstraklasy, ale z nami nie wygrał i to jest najważniejsze – cieszył się po meczu prezes Smreka.
Smrek Ślemień – Orzeł Łękawica 3:1 (1:1)
Bramki: Schulios, Bąk, Stawowczyk – Mrózek
Pełna relacja z meczu tylko na TuŻywiec.pl
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Dwa słupki Orła przed czerwoną kartką. Pierwsza bramka dla Ślemienia to przecież samobój "z dupy" bez udziału piłkarzy Smreka. Trzeba przyznać, że gracze ze Ślemienia postawili się naprawdę dobrze, a obrona na piątkę! Za to pisać, że SMREK był wyraźnie lepszy to nie na miejscu. Ale gratulacje i powodzenia dalej!
A 1 bramka nie padła z "dupy"? Można tak gdybać m. Ślemień zagraj naprawdę dobry mecz.