
Stan wojenny został wprowadzony w naszej Ojczyźnie w nocy 13 grudnia 1981 roku przez władze Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Potwierdzał go dekret Rady Państwa podpisany wbrew ówczesnej konstytucji.
Pamiętam.. była wtedy niedziela 13 grudnia 1981 roku. Mój młodszy brat chciał obejrzeć program dla dzieci zatytułowany „Teleranek”. Niestety nie został on wówczas wyemitowany. W telewizji pojawił się spiker w mundurze wojskowym i zapowiedział przemówienie generała Wojciecha Jaruzelskiego, ówczesnego premiera rządu, ministra obrony narodowej oraz szefa Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR). I właśnie wtedy dowiedziałem się dlaczego nie nadano „Teleranka”. Generał ogłosił wprowadzenie stanu wojennego na terenie całego kraju. Fakt ten uzasadniał załamaniem gospodarczym państwa polskiego, groźbą przeprowadzenia zamachu stanu i objęcia władzy przez siły skupione wokół Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”. Mówił też o naciskach na Polskę ze strony Związku Radzieckiego i państw Układu Warszawskiego. W radiu odtwarzano wystąpienie gen. Jaruzelskiego i grano hymn Polski. Przemówienie premiera było wielokrotnie powtarzane i stanowiło 13 grudnia 1981 roku najważniejszy punkt programu radiowo-telewizyjnego.
Moja babcia komentowała to w następujący sposób: „Komuniści pragną za wszelką cenę utrzymać się przy władzy i dlatego ogłosili stan wojenny. Chcą rozbić siły „Solidarności”, które im zagrażają.” Martwiła się o to jak przeżyjemy te trudne chwile, czy damy sobie radę, czy będzie co jeść.
Internowano wówczas mojego starszego kolegę, który działał w „Solidarności” a jednocześnie był studentem Uniwersytetu Śląskiego. Jak się później dowiedziałem, ogółem internowano około 10 tys. osób. W tym okresie uczęszczałem do szkoły średniej w Katowicach. Nieraz wracałem do domu bardzo późno. Na dworcu kolejowym w Suchej Beskidzkiej, po wyjściu z pociągu, byłem o godzinie 22.30. Obowiązywała już wtedy godzina milicyjna. Pamiętam jak jednego wieczoru służby zatrzymały mnie i poprosiły o okazanie przepustki. Na szczęście miałem ją aktualnie potwierdzoną pieczęcią katowickiej placówki oświatowej i jej dyrektora. Kontrolującym mnie oznajmiłem, że wracam ze szkoły.
Pewnego sobotniego popołudnia, przebywając w rodzinnym domu, przysłuchiwałem się jak mój tata wraz z kolegami dyskutowali o sytuacji w naszym kraju. Mówili o haniebnych wyczynach władzy socjalistycznej, m.in. o internowaniu osób związanych ze związkiem „Solidarność”, zastraszaniu obywateli, pojawieniu się wojska, milicji i czołgów na ulicach miast, rozwiązywaniu związków zawodowych, zakazie przeprowadzania strajków, militaryzacji zakładów pracy, blokadzie połączeń telefonicznych, które uniemożliwiało wezwanie pogotowia ratunkowego do osób chorych i ofiar wypadków, cenzurze korespondencji, zakazie zmiany miejsca pobytu bez ważnej przepustki, wprowadzeniu doraźnego trybu w sądach, braku żywności, kartkach na podstawowe artykuły, niepewności jutra… . Tata powiedział wówczas takie słowa: „To jest zła władza, ona utrudnia życie ludności, zniewala – trzeba ją jak najszybciej usunąć.” Zgadzałem się z nim w pełni.
Docierały do nas informacje o strajkach i demonstracjach ulicznych, przede wszystkim w Warszawie, Krakowie, Gdańsku i Wrocławiu. Były one brutalnie tłumione przez Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej, które używały ciężkiego sprzętu wojskowego.
Największe represje w czasie stanu wojennego spotkały działaczy „Solidarności”, a także uczestników manifestacji, wieców i strajków. Osadzano ich w więzieniach, bito podczas licznych przesłuchań, zwalniano z pracy, niejednokrotnie wymuszano na nich tak zwaną „deklarację lojalności dla władzy socjalistycznej.” Politycznej oraz ideowej weryfikacji poddano szczególnie pracowników zatrudnionych w środkach masowego przekazu, w administracji, oświacie i w sądownictwie. Akcję tę prowadzono pod ścisłym kierownictwem Służby Bezpieczeństwa oraz funkcjonariuszy PZPR.
Aby zastraszyć społeczeństwo na ulice największych miast skierowano 70 tys. żołnierzy i 30 tys. milicjantów oraz kilka tysięcy czołgów, wozów bojowych, a także transporterów opancerzonych, czego byłem świadkiem jadąc pociągiem do i ze szkoły na trasie Sucha Beskidzka – Katowice.
Prawdziwą ostoją dla ludności represjonowanej był wtedy Kościół, który udzielał im wszechstronnej pomocy. Powstał podziemny ruch wydawniczy i kulturalny. „Solidarność” była wspierana w swych działaniach przez organizacje międzynarodowe. USA i państwa zachodnie wprowadziły sankcje ekonomiczne wobec władz Polski.
Wraz z kolegami na jednym z murów w Katowicach namalowaliśmy pod osłoną nocy znak „Solidarności Walczącej”. Baliśmy się, że zostaniemy schwytani przez milicję, ale tak się nie stało. Z Katowic często woziłem do domu konserwy turystyczne, kiełbasę i szynkę w puszce, ponieważ to miasto było dobrze zaopatrzone w te artykuły. Dużo różnych rzeczy można też było dostać na katowickim „czarnym rynku”.
Władza komunistyczna z jednej strony utrwalała zniechęcenie w przerażonym społeczeństwie, a z drugiej podjęła działania w celu poprawy nastrojów ludności, m.in. 8 listopada 1982 roku generał Wojciech Jaruzelski spotkał się z prymasem Józefem Glempem, zapowiedział też pielgrzymkę Papieża Jana Pawła II do Polski w czerwcu 1983 roku.
31 grudnia 1982 roku stan wojenny zawieszono, a 22 lipca 1983 roku odwołano. Działania te miały jednak charakter propagandowy. W dalszym ciągu, aż do 1989 roku, w naszym kraju panował zakłamany i represyjny ustrój socjalistyczny. Dopiero w lutym 1992 roku sejm uchwalił ustawę uznającą, iż wprowadzenie stanu wojennego w Polsce było nielegalne.
Kilka lat po zakończeniu stanu wojennego pojechałem do Katowic, aby spotkać się z kolegami ze szkoły średniej. Udaliśmy się wtedy do Kopalni Węgla Kamiennego „Wujek” i oddaliśmy należny hołd 9-ciu górnikom, którzy zostali zabici z broni palnej przez milicjantów 16 grudnia 1981 roku w czasie trwania stanu wojennego w Polsce. Pod tablicą upamiętniającą ofiary zapaliliśmy znicze.
Cześć Pamięci Wszystkim, którzy zginęli podczas stanu wojennego w Polsce.
Kazimierz Surzyn
Źródła:
Wspomnienia autorskie Kazimierza Surzyna, Stanisława Surzyna, Marianny Brożyny, Jana Dyrcza, Jana Zajdy i Stanisława Lenika.
Stan wojenny w Polsce, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2003r.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie