Reklama

Legendy Żywieckie. Pokutnik z Grojca

„Pokutnik z Grojca”

Żywiecka Kotlina, którą by można było nazwać przedsionkiem raju, ma swego strażnika. Jest nim góra Grojec, przyglądająca się od wieków jej rozwojowi. Góra ta zwana przez miejscowy lud „zamczyskiem”, kryje w sobie wiele tajemnic. Przed wiekami wznosił się na niej zamek, którego właściciele napadali na kupców zdążających od Czech w stronę Krakowa. Od południowej strony u jej podnóża i na samym szczycie, leżą różnej wielkości kamienie i głazy. Prawdopodobnie są to dawni książęta pokutujący za swe występki.

Dawno temu, może przed stu laty, a może i więcej, kawaler ze Sporysza rozmiłował się bardzo w pannie z przeciwległej strony Grojca z Wieprza. Co niedzielę spieszył on do swej ukochanej polami u podnóża Grojca.

Był początek długich letnich dni i bardzo krótkich nocy. Pewnego razu gdy wracał z powrotem było już koło północy gdy zbliżał się do góry. Była pełnia księżyca. Powietrze przesiąknięte bujną roślinnością wydzielającą przepyszne aromaty, a poświata księżyca w tajemniczy sposób oświetlała urokliwy zakątek. Nie wiedząc dlaczego, zaczął się wspinać na wierzchołek Grojca. Gdy stanął na szczycie, nie wiadomo z jakiej przyczyny dziwny dreszcz przeszył go od stóp do głów. Gdzieś zniknęła jego odwaga i w myślach uświadomił sobie, że przecież jest północ. Czym prędzej wąziutką ścieżką zbiegł w dół. Raptem niby spod ziemi wyrosła przed nim olbrzymiego wzrostu postać. Wkoło panowała przejmująca cisza. Nawet wiatr pierzchnął gdzieś w oka mgnieniu. Chłopak w odruchu samoobrony chciał rzucić się do ucieczki lecz nogi niczym wrośnięte w ziemię nie mogły się poruszać. Wreszcie olbrzym przemówił i choć stał na odległość dwóch kroków, głos jego wydobywał się jakby z czeluści studni.

- Kto jesteś i co tu robisz o tej porze? Od przeszło trzech wieków krążę tu w każdą pogodną noc przy pełni księżyca i nigdy żywej duszy nie spotkałem. Nie czekając na odpowiedź, zaczął swoją spowiedź, od której młodzieńcowi krew krzepła w żyłach i włosy stawały na głowie.

Pokutnik opowiadał:- Muszę obchodzić przy świetle księżyca te miejsca, w których ze swoją kompanią dokonywałem rozboju. Te krzewy – wskazał ręką na krzaki dzikich róż i tarniny – to wszystko są ofiary naszych napaści. Muszę chodzić, a one rozdzierająco proszą o litość, czepiają się moich szat, ich kolce ranią mi ręce. Nie masz dla mnie wybawienia. Musiałby jakiś śmiałek przyjść dwanaście razy o północy podczas pełni księżyca w każdą pogodną noc i słuchać mojej spowiedzi. Dopiero w dwunastej godzinie zrzucę z siebie ciężar win. Dopiero po dwunastu godzinach zdążę wszystko wypowiedzieć. Gdy mnie wybawisz powiem ci zaklęcie, które wypowiesz. Musisz przed tym obrysować święconą kredą skałę znajdującą się z południowej strony Zamczyska. Wówczas ta skała się obsunie i otworzy ci wejście do pieczary gdzie są niezliczone skarby. Przyjdź za miesiąc, wtedy pokażę ci tajemnicze zakątki na górze. Zamek cały z powodu klątwy zapadł się pod ziemię. Klątwę rzucili miejscowi włościanie. Wyrabiali oni u książąt na Grojcu i zostali perfidnie oszukani. Ziemia ta, kryje niejedną tajemnicę. To źródło, które u podnóża Zamczyska się znajduje powstało z krwi pomordowanych, która lała się strumieniami, wsiąkała w ziemię i w tym miejscu wypłynęła. Nawet podczas największej posuchy, to źródło nie wysycha. Jeszcze ci pokażę... - i w tym momencie zahukała sowa trzy razy.

- Na mnie już czas – wyjęczał żałośnie olbrzym, muszę już odejść na swoje miejsce i stać się kamieniem.

- Pamiętaj! Przyjdź, przyjdź! – powtarzał oddalając się a wraz z nim pohukiwała sowa od strony lasu.

Młodzieniec wreszcie oderwał nogi od ziemi i niczym na skrzydłach popędził do domu. W ubraniu rzucił się na łóżko i zasnął kamiennym snem. Obudził się dopiero nazajutrz, nie można się było go bowiem dobudzić. Po przebudzeniu zauważył, że ze strachu posiwiały mu włosy na skroniach. Nic nie pamiętał o czym opowiadał mu duch. Pamiętał tylko, że za miesiąc ma znowu z nim się spotkać i o skarbach ukrytych w szczycie góry. Strach był jednak silniejszy od chęci posiadania skarbu. Nawet przestał chodzić do dziewczyny.

Chociaż opowiadał on bardzo często swoją historię, nikt nie kwapił się w księżycową noc na Grojec. Być może odkąd krzyż stoi na szczycie dusze nań pokutujące uzyskały odpuszczenie win, a może dotychczas nie.

Któż to wie?...

Autor: Waleria Prochownik

Źródło: Biblioteka.żywiec.pl Aktualizacja: 31/10/2024 14:59
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo tuzywiec.pl




Reklama
Wróć do