Referendum w Jeleśni pod znakiem chaosu informacyjnego? Mieszkańcy alarmują: Nikt nic nie wie!

W gminie Jeleśnia narasta napięcie przed zaplanowanym na 7 grudnia 2025 roku referendum w sprawie odwołania wójt Anny Wasilewskiej. Choć decyzję o jego przeprowadzeniu oficjalnie ogłosił Komisarz Wyborczy w Bielsku-Białej II, Mariusz Grążawski, mieszkańcy skarżą się, że… nikt im o tym nie powiedział.

Do redakcji napłynęły sygnały od zaniepokojonych mieszkańców, którzy twierdzą, że brakuje jakichkolwiek informacji w przestrzeni publicznej – nie ma ogłoszeń, plakatów, a nawet wpisów na stronach urzędowych. „To poważne zaniedbanie – referendum dotyczy całej gminy, a ludzie nawet nie wiedzą, że mają głosować” – pisze jeden z mieszkańców.

Tymczasem stawka jest wysoka. Jeleśnianie zdecydują, czy Anna Wasilewska pozostanie na stanowisku wójt, czy też zostanie odwołana przed końcem kadencji. Aby wynik był ważny, do urn musi pójść co najmniej 30% uprawnionych, czyli 3 556 osób.

Referendum to efekt obywatelskiej inicjatywy, która narodziła się latem. 25 sierpnia grupa mieszkańców z pełnomocnikiem Janem Kubicą na czele złożyła formalne zawiadomienie o zamiarze jego przeprowadzenia. Po intensywnej kampanii udało się zebrać 1 318 podpisów poparcia, znacznie powyżej wymaganego minimum.

Jednak zamiast rzeczowej debaty – cisza. W gminie, w której decyzje lokalnych władz często budzą kontrowersje, milczenie urzędników może być odebrane jako próba przyciszenia tematu niewygodnego dla władzy.

Czy to zwykłe niedopatrzenie, czy celowe działanie mające ograniczyć frekwencję? Trudno powiedzieć. Faktem jest, że mieszkańcy czują się zlekceważeni, a w przestrzeni publicznej coraz częściej słychać pytania o przejrzystość działań urzędu i uczciwość procesu informacyjnego.

Jedno jest pewne – 7 grudnia w Jeleśni nie chodzi tylko o los jednej wójt, ale o zaufanie do lokalnej demokracji.